Przypomniała mi się pewna sukienka uszyta jakiś czas temu na sylwestra.
Sylwester to jedyny dzień w roku, kiedy jestem skłonna założyć na siebie taki kolor ;)
Wprawdzie już dawno po Sylwestrze, ba, po karnawale .. ale pochwalić się można ;)
Zdjęcie robiłam na balkonie, a że dzień dziś wietrzny sukienka niestety nie chciała zaprezentować się odpowiednio, dół fruwał na wszystkie strony. Ale widać co i jak :)
Wykrój oczywiście z Burdy i oczywiście nie pamiętam z której. Jak znajdę to na pewno uzupełnię.
Jedyne co pamiętam to to, że wykrój przeznaczony był dla małych kobietek, musiałam więc dostosować go do mojego wzrostu. Postąpiłam wg wskazówek Burdy, dostępnych w co którymś wydaniu.
Sukienka niestety jest kolejną uszytą z błędami .. teraz pewne rzeczy zrobiłabym inaczej, no ale to takie tam drobiazgi ;) chciałam zwrócić uwagę przede wszystkim na te wszystkie zakładki i marszczenia.
Trochę pracy mnie kosztowała, ale efekt mile mnie zaskoczył :)
Niestety, od pamiętnej imprezy wisi w szafie. Nie bardzo mam gdzie w niej wyjść ... chyba, że kolejny Sylwester ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz