środa, 7 listopada 2012

Czy uda mi się pogonić lenia?

Czy ta notka będzie pierwszą i ostatnią jednocześnie?

Cóż za pesymistyczny początek ... niestety, znam dobrze swojego towarzysza życia - lenia i wiem, że tak łatwo nie odpuści ;)
Pomysł na bloga kiełkował w mojej głowie od dawna. Chciałabym podzielić się swoją pasją, jednocześnie chciałabym mieć takie miejsce, które pomoże mi samej dla siebie udokumentować i usystematyzować to, co robię. A może i zmobilizować do dalszej, bardziej owocnej pracy.
A robię TO (czyli szycie, a od pewnego czasu również konstrukcja odzieży) od dawna :) czyli od jakichś ... 18 lat! (ooo, właśnie zdałam sobie sprawę, że moje hobby jest już pełnoletnie ;) )
A gdyby się uprzeć ... to nawet dłużej, bo zaczynałam baaardzo wcześnie obszywając moje lalki w wieku lat kilku :)
Moim marzeniem prawie od samych początków była praca związana z tworzeniem odzieży, jednak jak to w życiu bywa, poszłam zupełnie inną drogą. Niektóre marzenia jednak nie umierają, moje wraca do mnie jak bumerang co jakiś czas i nie daje mi spokoju. 
Postanowiłam więc jakiś czas temu dać mu szansę, zapisałam się na kurs konstrukcji odzieży. W planach mam również dalszą edukację, ale jeszcze za wcześnie na szczegóły.
Wszystko, czego wcześniej się nauczyłam (czyli szycie) zawdzięczam mojej mamie.
To ona cierpliwie uczyła mnie po kolei: jak działa maszyna do szycia, jak szyć prosto (pierwsze kroki - dziurkowanie po papierze w kratkę), jak skopiować sobie wykrój z Burdy i w końcu jak zszyć wszystko tak, żeby wyglądało porządnie i ładnie się układało.
W ciągu tych nastu lat nie uszyłam zbyt wiele, ponieważ mój przyjaciel leń skutecznie mnie powstrzymuje, jednak coś tam w mojej szafie wisi i na początek prawdopodobnie będę chwaliła się tymi właśnie zabytkami mając nadzieję na szybki i obfity ciąg dalszy.
Niektóre zabytki są dla mnie jednocześnie pamiątkami, byłam bardzo z siebie dumna, gdy np przyszłam na studniówkę w uszytej przez siebie sukience a na maturę w "swoich" garniakach (no doobra, uszyte z pomocą mamy). Nie wszystko z tamtych czasów jeszcze jest w mojej szafie, ale to, co znajdę na pewno tutaj zamieszczę.
No dobrze ... tyle tytułem wstępu. Teraz muszę wykombinować, jak by tu przechytrzyć kolegę lenia ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz