poniedziałek, 25 listopada 2013

Sabat krawcowych nr 4

Witam!

Dzisiaj mała relacja :)
Po raz drugi miałam okazję uczestniczyć w zlocie forum ekrawiectwo.net, który odbył się w dniach 23-24 listopada. Miejscem zlotu tradycyjnie była kawiarenka szyciowa Strima Atelier w Łodzi.
Tym razem tematem przewodnim zlotu było szycie podarunków na aukcję charytatywną, dochód ze sprzedaży zostanie przekazany na rehabilitację chorej Mai.
Poza tym, że spełniliśmy dobry uczynek (co samo w sobie jest już dobrym powodem do spotkania) spędziliśmy miło czas, wyciągnęliśmy kolejną porcję wiedzy od bardziej doświadczonych, pośmialiśmy się, pogadaliśmy i nabraliśmy natchnienia (przynajmniej ja) na dalsze działanie :)
W zlocie uczestniczyli:

1 - czyli numero uno, matka przełożona Stefa / stefcia.pl - dziękuję Stefciu za zorganizowanie zlotu, pewnie nawet nie zdaję sobie sprawy ile czasu i wysiłku Cię to kosztuje.

2 Kasia
3 Czeremcha / http://szycie-z-czeremcha.blogspot.com/
4 Rudzik http://monikamagdalena.blogspot.com
5 Rudzia
6 Jolcia
7 Natalia_
8 Milaczek
9 Szklanka Anka / http://www.annanowak.pl/
10 Mrau - czyli ja
11  Magda
12 Agula
13 Yola
14 Michał fotograf http://pudzianowskimichal.blogspot.com/ - dziękujemy za piękne foty :)
15 Niespodzianka
16 Zibiasz https://www.facebook.com/Zibiasz
17 Klaudia http://zlotykot.blogspot.com/

Byli z nami również Andrzej, Paweł, Gosia i Bożena, czyli ekipa Strimy, której serdecznie dziękuję za możliwość spotkania i czas nam poświęcony. Jak zwykle byli bardzo mili i pomocni.
Podziękowania należą się również sponsorom, dzięki którym mieliśmy z czego szyć (tkaniny) i z czego czerpać inspirację (czasopisma Burda).

A oto wyniki naszej pracy:


Tutaj widać przytulanki, czapki i poszewki na jasie wykonane przez nas. Gdzieś tam w środku różowy słoń wykonany przeze mnie.


Jako, że pierwszy raz szyłam pluszaka podchodziłam do tematu jak do jeża, ale w końcu wyszło coś, co słonia przypomina :) więc jestem zadowolona, ale nie ukrywam, że inne pluszaki bardziej mnie zauroczyły, na przykład:


Różowy kot - niestety nie pamiętam kto go uszył :(


Żyraf uszyty przez Rudzika. W planach był również brat bliźniak, nie wiem jednak czy udało się skończyć go na zlocie. ale z dumą przyznaję, że pomagałam bliźniakowi wypchać stópki, o, taka jestem dobra ;)


I kolejny hicior - Ninja, wykonany przez Yolę. Jego spokój wewnętrzny mnie rozwala :)
Wszystkie gadżety były super, jestem pod wrażeniem tego, jakie cudeńka można wyczarować. Ja jakoś nigdy nie miałam natchnienia na taką twórczość, może to się zmieni? ;)

Oczywiście szyte były również inne rzeczy, dziewczyny wzięły się do pracy i wyczarowywały sukienki, żakiety, bluzki itp. Mnie jakoś tym razem weny zabrakło ;) ale zakończyłam zlot z głową pełną pomysłów, które mam nadzieję wkrótce zacznę realizować.

No i na koniec, fotka naszej zlotowej ekipy


Do następnego razu!

A oto list naszych sponsorów:








Pozdrawiam
Mrau

niedziela, 17 listopada 2013

Oswajanie bestii ;)


Już minął tydzień odkąd Merrylock jest u mnie.
Po pierwszych próbach i zniechęceniu trochę sobie postał a ja na niego popatrzyłam. (w sumie nic dziwnego,  w tygodniu po pracy zwykle mi się nie chce ..)
Ale tak nie może być ... w końcu nie dla ozdoby stoi, prawda?
Już miałam wymyślać co by tu uszyć, ale za namową mojego Połówka postanowiłam, że zanim cokolwiek konkretnego uszyję jeszcze trochę pobawię się w ustawianie ściegów, poszyję na różnych resztkach itp, żeby zobaczyć jak maszyna reaguje na różne materiały i zmianę ściegów i to był bardzo dobry pomysł.
Bo już widzę siebie jak się wnerwiam przy szyciu, bo mi np nie wiedzieć czemu podwija ścieg ...
No a jak ma nie podwijać, jak się niechcący przestawił języczek z N na R?
I jak ma nie podwijać, jak beztrosko pokręciłam sobie pokrętłem z lewej strony zmieniając pozycję noża?
A ja kombinuję i kombinuję z naprężeniami i nic ... w końcu mnie oświeciło, jak już miałam kląć, że bubel kupiłam, który nie radzi sobie z podszewką ;)
Mam nadzieję, że dzięki takim ćwiczeniom poznam i zapamiętam poszczególne ustawienia i od razu będę wiedziała co robić jak będzie coś nie tak ... a z moim roztrzepaniem takie sytuacje na pewno się będą powtarzać :)
Więc ode mnie dziś taki króciutki post ostrzegająco doradzający - zanim zabierzecie się za konkretne szycie na Merrylocku poćwiczcie, jeśli nie chcecie kląć na czym świat stoi :) zwłaszcza jeśli ktoś jest takim roztrzepańcem jak ja ...
Aha, żeby nie było - konstrukcja dla Liliany się robi :) właściwie już prawie kończę kadłubek (rękaw później), chociaż nie wiem czy nie będzie potrzebna mała korekta. W sumie mogłabym się wyrobić już w tamtym tygodniu, ale ja niestety wszystko robię na raty ;) więc trudno mi przewidzieć kiedy rata ostatnia.
No to na dziś chyba tyle ..nie spisałam się za bardzo, bo w sumie i nie ma o czym. Ale jeśli w przyszłości będę miała coś konkretnego i przydatnego do napisania o Merrylocku na pewno to zrobię ;)
Pozdrawiam
Mrau


sobota, 9 listopada 2013

Jeeessst!

No i się doczekałam!
Przybył do mnie nowy członek mojej pracowni :)
Sprawa została załatwiona błyskawicznie, pieniądze wysłane w środę wieczorem, w piątek maszyna była już u mnie.
Jeszcze raz chciałam podziękować Pawłowi z forum ekrawiectwo.net i polecić go jako kolejna zadowolona klientka :)
Jeśli ktoś tak jak ja napalił się na tą maszynę u Pawła kosztuje obecnie 1591 zł z przesyłką, co przy standardowej ofercie 1799 zł w prawie każdym sklepie internetowym czy Allegro jest na prawdę korzystną ceną.
Wczoraj zdążyłam jedynie rozpakować maszynę, pogapić się na nią, wydrukować ok. 80 stronicową instrukcję po polsku, pokręcić głową nad nią, wypróbować ustawiony już ścieg drabinkowy (maszyna miała na szczęście przewleczone kawałki nici, wystarczyło przywiązać nowe do końcówek i przeciągnąć, żeby na pierwsze uruchomienie testowe nie męczyć się z przewlekaniem) i pójść spać.
Dziś wybrałam się do hurtowni po zapas nici w moich podstawowych kolorach, czyli czarne, prawie białe, czerwone i morskie (turkusowe? w sumie mam zawsze problem z określeniem kolorów). Kupiłam po 3 szpule, ponieważ w tych kolorach na pewno znajdę jakieś stare szpulki i jeśli będę chciała szyć 5 nitkami to nie zginę, a poza tym, lepiej dokupić po 2 małe szpulki nici dopasowane lepiej kolorem do uszytku, bo choćby czerwony czerwonemu nierówny, a te 3 duże będą służyć do mniej widocznych ściegów (pod kiecki nie będzie mi nikt zaglądał ;) )
Dziś w planach studiowanie instrukcji (ja z tych, co to boją się dotknąć zanim się nie zapoznają) no ale już w głowie robi się kolejka planowanych uszytków (ciekawe jak mi to pójdzie he he)
Oczywiście w planach jest też konstrukcja dla Liliany :) mam nadzieję, że Merrylock nie przesłoni mi całej reszty świata i zasiądę i do tego :)

Co do samej maszyny - wygląda solidnie, jest dosyć ciężka, co świadczy mam nadzieję, że mechanizm jest mocny i nie będzie sprawiał przykrych niespodzianek.

Na fotkach widać trochę mojego bałaganu, ale dzisiaj sprzątać mi się nie chce :) na pierwszą wkradł się również kawałek kota :D

No to na dzisiaj chyba tyle, czas zabrać się za czytanie ...




wtorek, 5 listopada 2013

Ach te rękawy ...

Długo mnie tu nie było ...
Czekam i czekam na wymiary Zapomnianej i się doczekać nie mogę, a w międzyczasie trochę się działo no i tak jakoś ...
Ostatni tydzień chorowałam a przed chorobą dwa tygodnie spędziłam w delegacji, do tego różne inne sprawy odciągały mnie od bloga i szycia, jak to zwykle bywa.
Robiłam też małe porządki, od niedawna organizuję sobie swój kącik tylko do szycia, przekładam wszystkie materiały i inne szyciowe skarby do jednej szafy, bo do tej pory miałam je wszędzie i zarazem nigdzie.

Ale pomału wracam do ż(sz)ycia :) a przynajmniej się zbieram :D jak zwykle więcej o tym myślę niż robię, niestety taki mój urok.
Ostatnio wzięłam na tapetę temat rękawów.
Konstrukcja niby jest prosta, robiłam już zresztą i było ok, ale nie byłabym sobą, gdybym nie wyszukiwała sobie problemów na każdym kroku ...
No więc, konstrukcja konstrukcją, ale :) co książka to inne wskazówki, inne triki, inny sposób rozliczania odcinków a ja próbuję z każdego źródła wyciągnąć jak najwięcej. I zamiast robić, ćwiczyć, szyć to ja wpadam w zadumę, rozkminiam, obmyślam plan działania ..
No ale jednak ma to swoje dobre strony :) czuję się odrobinę mądrzejsza w temacie :) ale tylko odrobinę ;)
No więc czas działać i sprawdzać, czy nauka nie poszła w las.
Więc zaczęłam. Zaczęłam robić pierwszy rękaw w wersji komputerowej (do tej pory robiłam metodą tradycyjną czyli pejper i krzywiki) ...
I utknęłam ... bo mój program niestety nie pozwala mi (albo ja po prostu nie umiem) podzielić krzywej na odcinki o odpowiedniej długości. Ale mam już na to patent i będę próbować.
Na razie jestem na takim etapie:


No i zostaje tylko wymodelować rękaw i wyznaczyć odcinki potrzebne do dobrego dopasowania do kluczowych punktów pachy.
Ale dziś już nie mam siły ani ochoty, bo jestem podjarana na maxa :) otóż podjęłam decyzję o zakupie Merrylocka i już przebieram nogami na myśl o tym, co ta maszyna potrafi :)
Może ona zmobilizuje mnie do przełożenia teorii w praktykę :)
Trzymajcie kciuki!